Skoro tu jesteś, to znaczy, że temat DJ-ingu chodzi Ci po głowie już od jakiegoś czasu. A może to dopiero świeża zajawka, ale czujesz, że coś Cię ciągnie w stronę muzyki, konsoli i tej niesamowitej energii, która towarzyszy każdemu występowi? Bez względu na to, na jakim etapie jesteś — dobrze trafiłeś.
Ten wpis to moje osobiste wprowadzenie do świata DJ-ów, napisane z perspektywy gościa, który sam kiedyś zaczynał od zera. Bez znajomości, bez sprzętu, bez doświadczenia. Za to z wielką pasją i ciekawością. I wiesz co? To właśnie ta pasja okazała się najważniejsza.
Dziś chcę Ci pokazać, że DJ-ing to coś więcej niż tylko „puszczanie muzyki”. To styl życia, wyrażanie siebie, kontakt z ludźmi i ogromna satysfakcja. To możliwość wpływania na nastrój setek, a czasem tysięcy osób jednym ruchem suwaka. To sztuka łączenia dźwięków w sposób, który sprawia, że ludzie zapominają o problemach i po prostu żyją muzyką.
Ale zanim dojdziemy do momentu, w którym Ty stoisz za konsoletą i rozkręcasz imprezy — pogadajmy szczerze o tym, od czego w ogóle zacząć. I dlaczego właściwie warto.
Dlaczego chcesz zostać DJ-em? To pytanie, które zmieni wszystko
Na początek jedna, bardzo ważna sprawa — motywacja. I nie, nie chodzi mi o to, żeby Cię zniechęcić. Wręcz przeciwnie. Chodzi o to, żebyś zrozumiał, że Twoja motywacja to fundament, na którym zbudujesz całą swoją DJ-ską przygodę.
Zanim zaczniesz szukać sprzętu, poradników i tutoriali, zastanów się szczerze: dlaczego chcesz zostać DJ-em?
Może kochasz muzykę i chcesz dzielić się nią z innymi? To wspaniały powód. Może marzysz o graniu na imprezach, weselach, w klubach? Świetnie! A może chcesz po prostu nauczyć się miksować dla własnej frajdy, żeby lepiej rozumieć muzykę i mieć kreatywne hobby? To też jest fantastyczne.
Może fascynuje Cię ta możliwość kontrolowania emocji całej sali? To uczucie, gdy widzisz, jak Twój miks sprawia, że ludzie nagle zaczynają tańczyć bardziej intensywnie, gdy wprowadzasz utwór, który idealnie pasuje do danego momentu? To jest czysta magia.
A może po prostu uwielbiasz imprezować i chcesz być tym, który tworzy atmosferę? Chcesz być osobą, za którą ludzie tęsknią na każdej imprezie, bo wiedzą, że z Tobą nigdy się nie nudzą?
Każdy powód jest dobry — pod warunkiem, że jest Twój własny. DJ-ing może dawać ogromną radość, ale też wymaga czasu, praktyki i cierpliwości. Będą momenty frustracji, gdy miks nie będzie brzmiał tak, jak chcesz. Będą sytuacje, gdy publiczność nie zareaguje tak, jak się spodziewałeś. Będą długie godziny uczenia się nowych technik.
Dlatego warto wiedzieć, po co się w to wchodzi. Ta motywacja będzie Twoim paliwem, zwłaszcza wtedy, gdy coś nie pójdzie po Twojej myśli. Bo takie momenty też będą — to normalne i każdy przez to przechodzi.
Ja zaczynałem, bo po prostu zakochałem się w muzyce elektronicznej. Słuchałem setów różnych DJ-ów i myślałem: „Chcę tworzyć coś takiego. Chcę, żeby ludzie czuli to, co ja czuję, gdy słucham tej muzyki.” I wiesz co? To było wystarczające, żeby zacząć.
Nie szukaj „idealnego momentu”. On nie istnieje
To jeden z największych błędów, które sam popełniłem na początku: czekałem. Na co? Sam nie wiem. Na lepszy sprzęt, na więcej wolnego czasu, na to, aż będę bardziej pewny siebie. Na więcej pieniędzy, na „lepsze warunki”, na moment, gdy wszystko będzie idealne.
Tyle tylko, że ten „lepszy moment” nigdy nie nadszedł. Zawsze było coś, co mogło być lepsze. Zawsze była jakaś wymówka, żeby odłożyć start na później. I tak mogłbym czekać do dziś.
Aż w końcu zrozumiałem prawdę, która zmieniła wszystko: idealny moment nie istnieje. Jest tylko tu i teraz. Jest tylko decyzja: zaczynam dziś, czy znowu odkładam na później?
Poznałem DJ-ów, którzy zaczynali w najgorętszych możliwych warunkach. Faceta, który uczył się miksować na starym laptopie z crackowanymsoftware’em, bo nie było go stać na nic innego. Dziewczynę, która ćwiczyła po nocach w słuchawkach, żeby nie budzić rodziny. Gościa, który pierwsze sety nagrywał na telefon, bo nie miał lepszego sprzętu.
I wiesz co? Wszyscy oni zostali świetnymi DJ-ami. Nie dlatego, że mieli idealne warunki, ale dlatego, że zaczęli mimo braku idealnych warunków.
Dlatego jeśli myślisz o DJ-ingu, zacznij teraz. Nie jutro, nie w przyszłym miesiącu, nie „po wakacjach”. Nawet jeśli na razie tylko czytasz, oglądasz filmy, poznajesz podstawy — to już jest krok naprzód. I dokładnie o to chodzi.
Pamiętaj: lepiej zacząć niedoskonale niż nigdy nie zacząć wcale.
DJ-ing to nie tylko imprezy i show. To przede wszystkim rzemiosło
Wielu ludzi patrzy na DJ-ów jak na gwiazdy sceny — światła, tłumy, basy łamiące żebra i ręce w górze. Na Instagramie widzisz tylko te najbardziej spektakularne momenty: wielkie festiwale, roztańczone tłumy, aplauz, uśmiechy. I myślisz: „To jest to! Chcę być tam!”
Ale rzadko kto widzi, co jest za kulisami. A za kulisami to jest przede wszystkim robota. Często żmudna, czasem frustrująca, ale też niesamowicie satysfakcjonująca robota.
Za kulisami są godziny:
- Przeglądania muzyki — słuchania setek utworów, żeby znaleźć te, które idealnie wpasują się w Twój set
- Uczenia się obsługi sprzętu — każdy kontroler ma swoje sekrety, każde oprogramowanie swoje funkcje
- Słuchania setów innych DJ-ów — analizowania, jak budują napięcie, jak łączą utwory, jak czytają publiczność
- Testowania miksów — próbowania różnych kombinacji, szukania idealnych momentów na przejścia
- Poprawiania błędów — bo każdy je popełnia, a różnica między amatorem a profesjonalistą to tempo nauki
DJ to trochę artysta — bo wybiera muzykę i tworzy nastrój. Trochę technik — bo musi znać swój sprzęt jak własną kieszeń. Trochę psycholog — bo musi czytać ludzi i wiedzieć, czego potrzebują w danym momencie. I trochę showman — bo musi umieć przekazać swoją energię publiczności.
I właśnie to sprawia, że DJ-ing jest tak fascynujący. To nie jest zawód, w którym robisz jedną rzecz. To jest multidisciplinarna sztuka, która rozwija Cię na wielu poziomach jednocześnie.
Gdy zaczynałem, myślałem, że najważniejsze to umieć płynnie łączyć utwory. Dziś wiem, że to tylko podstawa. Prawdziwa sztuka zaczyna się, gdy uczysz się czytać salę, budować emocjonalną podróż i tworzyć momenty, które ludzie zapamiętają na długo.
Nie musisz mieć od razu wszystkiego. Prawda o sprzęcie dla początkujących
To mit, który zniechęca wielu początkujących. Że trzeba od razu kupić drogi sprzęt, mieć profesjonalny laptop, dostęp do całej muzyki świata i oprogramowanie z najwyższej półki. Że bez tego nie da się zacząć. Totalna bzdura.
Wiem, bo sam zaczynałem od najprostszej konsolki Pioneer DDJ-SB podpiętej do starego komputera z 4GB RAM-u. Pierwsze miesiące miksowałem na słuchawkach, bo nie miałem porządnych monitorów. A pierwsze sety nagrywałem w darmowym oprogramowaniu, które czasem się crashowało w najmniej odpowiednim momencie.
I wiesz co? To nie przeszkodziło mi się uczyć. To nie sprzęt czyni DJ-a — tylko praktyka, chęć nauki i konsekwencja.
Prawda jest taka, że możesz zacząć DJ-ing dosłownie dzisiaj, mając:
- Komputer (nawet stary, byleby działał)
- Słuchawki (niekoniecznie drogie)
- Darmowe oprogramowanie (VirtualDJ, Serato DJ Lite, djay)
- Dostęp do muzyki (YouTube, SoundCloud, streaming)
To wszystko. Serio. Kontroler możesz kupić później, gdy już będziesz wiedział, że to jest to. Na początku skup się na tym, co masz. Zamiast kupować, ucz się miksować. Zamiast narzekać na braki — wykorzystuj zasoby, które są dostępne za darmo.
Internet to kopalnia wiedzy. YouTube pełen jest tutoriali. DJ-e chętnie dzielą się wiedzą na forach i w grupach. Wystarczy chcieć po to sięgnąć.
Pamiętam, jak pierwszy raz udało mi się płynnie połączyć dwa utwory. Siedziałem w domu, w słuchawkach, i nagle wszystko po prostu zagrało. Ten moment, gdy bass z pierwszego utworu idealnie przeszedł w drugi, gdy rytmy się zsynchronizowały, gdy poczułem, że kontroluję muzykę — to było niesamowite. I do tego nie potrzebowałem drogiego sprzętu. Potrzebowałem tylko cierpliwości i praktyki.
Nie porównuj się do innych — inspiruj się nimi
Wiesz, co potrafi skutecznie zniechęcić? Porównywanie się. „Oni grają już w klubach, a ja nie potrafię jeszcze dobrze beatmatchować…”, „Tamten DJ ma tysiące obserwujących, a mnie nikt nie zna…”, „Ona ma taki sprzęt, że aż mi wstyd pokazać swój setup…”.
Wiem, że to kusi. Sam przez to przechodziłem. Oglądałem profile innych DJ-ów na Instagramie i myślałem: „Nigdy nie będę tak dobry. Oni mają lepszy sprzęt, lepsze warunki, więcej czasu, większy talent…”.
To była pułapka, która mogła zakończyć moją przygodę z DJ-ingiem, zanim się na dobre zaczęła.
Ale serio — każdy zaczyna inaczej. Martin Garrix zaczynał w swojej sypialni. David Guetta uczył się na sprzęcie, który dziś uznałbyś za muzealny. Armin van Buuren pierwszych setów słuchało kilka osób w małym klubie.
Nie musisz być od razu najlepszy. Musisz być lepszy niż wczoraj. To jedyne porównanie, które ma sens. Wczoraj nie umiałeś płynnie łączyć utworów? Dziś ćwicz, aż Ci się uda. Wczoraj Twój set trwał 15 minut? Dziś spróbuj 20.
Inspirować się — tak. Porównywać — nie.
Gdy widzisz DJ-a, którego podziwiasz, zadaj sobie pytanie: „Co robi, czego ja mogę się nauczyć?” Zamiast: „Dlaczego ja nie jestem tak dobry jak on?”. Pierwsza postawa prowadzi do rozwoju. Druga — do frustracji.
Ja mam swoje DJ-skie idole. Ludzi, których sety potrafię słuchać godzinami, analizując każde przejście, każdy wybór muzyczny. Ale zamiast się z nimi porównywać, uczę się od nich. Próbuję zrozumieć, dlaczego ich miksy brzzmią tak dobrze. Jakie techniki stosują. Jak budują napięcie.
I wiesz co? Dzięki temu nie tylko stawałem się lepszym DJ-em, ale też znajdowałem swój własny styl. Bo inspiracja to nie kopiowanie. To czerpanie z różnych źródeł i tworzenie czegoś nowego, swojego.
Pamiętaj: każdy DJ, którego podziwiasz, kiedyś był tam, gdzie Ty jesteś teraz. Różnica nie tkwi w talencie, ale w konsekwencji.
DJ-ing to droga, nie sprint. Cierpliwość jako klucz do sukcesu
W dzisiejszych czasach wszystko ma być szybkie, natychmiastowe, instant. Zamówiłeś coś przez internet? Dostawa następnego dnia. Chcesz się czegoś nauczyć? Obejrzyj szybki tutorial na YouTube. Potrzebujesz informacji? Google odpowie w 0,3 sekundy.
Ale DJ-ing nie działa w ten sposób. I to jest piękne, choć czasem frustrujące.
Nie ma „skrótu”, który zrobi z Ciebie DJ-a w tydzień. Nie ma „jednego tricku”, po którym nagle wszystko stanie się proste. Nie ma kursu, po którym od razu będziesz grał w klubach.
Ale jest droga, którą możesz iść krok po kroku, czerpiąc z niej radość, doświadczenie i satysfakcję. I właśnie w tym tkwi sedno — w tej drodze. Każdy nowy miks, każdy dobrze dobrany utwór, każda lekcja to cegiełka w Twojej DJ-skiej budowli.
Pamiętam swoje pierwsze próby beatmatchingu. Przez tygodnie nie mogłem dopasować tempa dwóch utworów. Rytmy się rozjeżdżały, wszystko brzmiało okropnie, myślałem, że nigdy się tego nie nauczę. Ale każdego dnia ćwiczyłem. Po godzinę, dwie. I nagle, pewnego wieczoru, wszystko się poskładało.
Ten moment, gdy po raz pierwszy udało mi się idealnie zsynchronizować dwa utwory, gdy przejście było tak płynne, że sam nie mogłem uwierzyć — to był jeden z najlepszych momentów w moim życiu. Nie dlatego, że było łatwe, ale dlatego, że było ciężko wywalczone.
DJ-ing nauczył mnie cierpliwości. Nauczył mnie, że prawdziwa satysfakcja przychodzi nie z szybkich sukcesów, ale z konsekwentnej pracy nad sobą. Że każda godzina ćwiczeń, każdy błąd, każda mała poprawa — to wszystko ma sens.
Nie spiesz się. Ciesz się procesem. DJ-ing to nie zadanie do odhaczenia, tylko styl życia, który budujesz z każdym ruchem suwaka, z każdą godziną słuchania muzyki, z każdym nowym utworem, który odkrywasz.
DJ to kreatywność i Twoje własne „ja”. Znajdź swój unikalny głos
W świecie, gdzie wszystko wydaje się już wymyślone, gdzie każdy trend rozprzestrzenia się błyskawicznie przez social media, łatwo wpaść w pułapkę naśladowania. „Ten DJ gra tech house, więc ja też będę grał tech house.” „Tamta DJ-ka robi tak, więc ja też tak zrobię.”
Stop. Zatrzymaj się na moment.
Nie musisz grać jak wszyscy. Ba — nie powinieneś! To, co sprawia, że DJ jest interesujący, to jego osobowość. Styl grania. Wybory muzyczne. Umiejętność czytania ludzi. Sposób, w jaki łączy utwory. Jego energia za konsoletą.
Twoje sety powinny być jak Twoje odbicie w lustrze — autentyczne, szczere, niepowtarzalne. Ludzie to czują. Czują, gdy DJ gra to, co kocha, a gdy robi coś tylko dlatego, że „wypada”.
Ja przeszedłem przez różne fazy. Na początku próbowałem grać wszystko — od popu przez house po techno. Myślałem, że tak ma być, że DJ musi umieć grać w każdym stylu. Myliłem się.
Prawdziwy przełom przyszedł, gdy zacząłem grać to, co naprawdę kocham. Okazało się, że moja pasja to progressive house z elementami trance. Muzyka, która buduje emocje, która zabiera ludzi w podróż. I gdy zacząłem się na tym skupiać, gdy przestałem próbować być kimś, kim nie jestem — wszystko się zmieniło.
Ludzie to poczuli. Moje sety stały się bardziej spójne, bardziej emocjonalne, bardziej… moje. I nagle zaczęli mnie zapraszać na więcej imprez. Nie dlatego, że grałem jak wszyscy, ale dlatego, że grałem jak nikt inny.
Dlatego nie bój się eksperymentować. Łącz gatunki w sposób, który wydaje Ci się naturalny. Dodawaj efekty tam, gdzie czujesz, że pasują. Twórz swoje intro, outro. Znajdź swoje brzmienie.
DJ, który gra to, co kocha, zawsze będzie ciekawszy niż ten, który gra tylko „bo wypada”. Autentyczność zawsze wygrywa z konformizmem.
Muzyka to fundament wszystkiego. Jak budować swoją bibliotekę
Zanim nauczysz się miksować, musisz pokochać muzykę. To brzmi oczywiste, ale wielu początkujących DJ-ów popełnia błąd skupiania się wyłącznie na technikach miksowania, zapominając o tym, co najważniejsze — o samej muzyce.
Twoja biblioteka muzyczna to Twoje DNA jako DJ-a. To ona będzie definiować Twój styl, Twoją unikalność, Twój sposób opowiadania historii za pomocą dźwięków.
Ale jak budować taką bibliotekę? Od czego zacząć?
Po pierwsze, słuchaj wszędzie i wszystkiego. Nie ograniczaj się do jednego gatunku. Nawet jeśli w przyszłości będziesz grał głównie house, warto znać også disco, funk, rock, pop, czy reggae. Każdy gatunek ma coś do zaoferowania. Każdy może Cię czegoś nauczyć.
Po drugie, słuchaj świadomie. Nie tylko dla przyjemności, ale też analitycznie. Pytaj się: „Dlaczego ten utwór tak dobrze brzmi? Co sprawia, że mam ochotę tańczyć? W którym momencie poczułem dreszcze?”
Po trzecie, odkrywaj. Nie zadowalaj się tylko tym, co popularne. Szukaj ukrytych perełek. Wchodź w królicze nory Spotify, SoundCloud czy YouTube. Szukaj remiksów, bootlegów, nieznanych artystów. Najlepsze znajdzie są często tam, gdzie nikt nie szuka.
Ja mam ritual — każdego tygodnia poświęcam minimum 2-3 godziny na czystą eksplorację muzyczną. Włączam playlist discovery, szukam nowych labeli, przeglądam remixy ulubionych utworów. I zawsze coś znajdę. Czasem to jest ukryty gem, który idealnie wpasuje się w mój kolejny set. Czasem to inspiracja do własnego miksu.
Po czwarte, organizuj się. Dobra biblioteka to nie tylko dużo muzyki, ale też dobrze posortowana muzyka. Twórz playlisty według gatunków, energii, nastroju. Oznaczaj utwory tagami. Rób notatki o tym, gdzie dany utwór najlepiej pasuje.
I po piąte — nie kradnij muzyki. Serio. W dzisiejszych czasach dostęp do legalnej muzyki jest łatwiejszy niż kiedykolwiek. Beatport, Bandcamp, Spotify, Apple Music — opcji jest masa. Szanuj artystów, którzy tworzą muzykę, którą kochasz.
Podstawy techniczne — bez paniki, to prostsze niż myślisz
Wiem, że ta część może wydawać się najstraszniejsza. Konsole pełne suwaków, pokręteł, przycisków. Oprogramowanie z dziesiątkami funkcji. Terminy jak „beatmatching”, „phrase matching”, „harmonic mixing” — wszystko to może przytłoczyć na początku.
Ale spokojnie. Nikt nie wymaga od Ciebie, żebyś wszystko opanował od razu. A podstawy są naprawdę prostsze, niż się wydaje.
Zacznijmy od najważniejszego — beatmatchingu. To sztuka dopasowywania tempa dwóch utworów tak, żeby grały w tym samym rytmie. Brzmi skomplikowanie? Na początku — owszem. Ale to jak nauka jazdy na rowerze. Na początku wydaje się niemożliwe. Potem robi się automatycznie.
Większość nowoczesnych oprogramowań ma funkcje, które pomagają w beatmatchingu. Sync button, BPM counter, visual waveforms. To nie jest oszukiwanie — to narzędzia, które pozwalają Ci skupić się na tym, co najważniejsze: na muzyce.
Kolejna podstawa — przejścia między utworami. Tu nie ma jednej dobrej metody. Możesz robić szybkie cuty, długie fade’y, kreatywne mashup’y, czy wykorzystywać loop’y i efekty. Każde przejście ma swoje miejsce i czas.
Kluczem jest słuchanie. Słuchanie struktury utworów. Większość piosenek ma swoje naturalne punkty wejścia i wyjścia. Intro, verse, breakdown, drop, outro — poznanie tych elementów to podstawa dobrego miksowania.
Efekty? Na początku używaj ich oszczędnie. Filter, reverb, delay — to Twoi przyjaciele, ale jak każdymi przyjaciółmi, nie nadużywaj ich. Lepiej jeden dobrze użyty efekt niż dziesięć przypadkowych.
I pamiętaj — technika służy muzyce, nie na odwrót. Najważniejsze nie jest to, ile pokręteł umiesz obsłużyć, ale to, czy ludzie chcą tańczyć przy Twojej muzyce.
Psychologia DJ-ingu — jak czytać publiczność
To jest ta niewidoczna część DJ-ingu, o której mało kto mówi na początku. A to może najważniejszy skill, jaki możesz rozwinąć.
DJ to nie jukebox. To nie maszyna do odtwarzania muzyki. DJ to storyteller, ktoś kto opowiada historię za pomocą dźwięków. I jak każdy dobry storyteller, musi znać swoją publiczność.
Każda sala, każda impreza, każda grupa ludzi jest inna. To, co sprawdzi się na klubowej imprezie dla dwudziestolatków, może nie zadziałać na firmówce czterdziestolatków. To, co rozkręci tłum o północy, może ich uspokoić o 21:00.
Czytanie sali to umiejętność obserwowania reakcji ludzi i odpowiedniego dostosowywania muzyki. Widzisz, że ludzie zaczynają się nudzić? Zmień tempo, wprowadź coś bardziej energetycznego. Widzisz, że są za bardzo rozgrzani? Zrób breakdown, daj im moment na złapanie oddechu.
To nie jest nauka ścisła. To sztuka intuicji, którą rozwija się z doświadczeniem. Ale są pewne uniwersalne zasady:
Rozpoczynaj łagodnie, buduj stopniowo. Nikt nie chce od razu najcięższego drop’a. Ludzie potrzebują czasu, żeby się rozgrzać, wejść w muzyczny nastrój.
Twórz fale energii. Górka, dółek, górka, dółek. Tak działają najlepsze sety. Ciągła maksymalna energia szybko męczy. Ciągły spokój nudzi.
Pamiętaj o klasykach. Są utwory, które zawsze działają. Niezależnie od wieku publiczności, niezależnie od stylu imprezy. Ucz się je rozpoznawać i używać w odpowiednich momentach.
Obserwuj nie tylko parkiet. Obserwuj całą salę. Ludzi przy barze, przy ścianach, przy wyjściu. Oni też są częścią Twojej publiczności.
I najważniejsze — bądź elastyczny. Plan seta to świetna rzecz, ale życie często weryfikuje plany. Dobry DJ potrafi odejść od przygotowanej setlisty, gdy czuje, że sala tego potrzebuje.
Gdzie grać? Od sypialni po największe sceny
Jedna z pierwszych rzeczy, o których myślą początkujący DJ-e to: „Gdzie będę grał?” I często wyobrażają sobie od razu wielkie kluby, festiwale, tysiące ludzi.
To naturalne, ale też może przytłaczać. Dlatego zacznijmy od podstaw.
Twoje pierwsze „gigs” to będzie Twoja sypialnia. I nie ma w tym nic złego! Wszyscy wielcy DJ-e zaczynali w swoich pokojach, ćwicząc przed lustrem, udając, że grają dla tysięcy ludzi.
Potem możesz przejść do grania dla znajomych na prywatkach. To świetna okazja do testowania nowych utworów, do ćwiczenia czytania (małej) publiczności, do nabierania pewności siebie.
Kolejny krok? Małe lokalne imprezy. Urodziny, kawalerskie, firmówki. Może nie są to kluby, ale to prawdziwe doświadczenie z prawdziwą publicznością, która ma swoje oczekiwania.
Lokalne kluby, bary z muzyką na żywo, małe festiwale — to już środek drogi. Tu możesz sprawdzić się z prawdziwymi DJ-ami, zobaczyć, jak działa przemysł od środka.
A wielkie sceny? Festiwale? One przyjdą, jeśli będziesz konsekwentny, kreatywny i prawdziwie dobry w tym, co robisz. Ale nie rób z nich swojego jedynego celu. Często najlepsze momenty w karierze DJ-a to nie największe gigi, ale te najbardziej intymne, gdzie czujesz prawdziwą więź z publicznością.
Ja pamiętam swój pierwszy „prawdziwy” gig w małym klubie. Grałem dla może 30 osób. Ale te 30 osób żyło moją muzyką. Tańczyło, śmiało się, bawało. I to był moment, w którym poczułem, że DJ-ing to więcej niż hobby. To było powołanie.